Kultura w Chicago

Parę dni temu napisałem na blogu o tym jak to kurczy i obkurcza nam się świat, jak śmiercią naturalną odchodzi kultura, a jej przedstawiciele zamykają za sobą drzwi w ostatnim akcie desperacji. Kultura w Chicago nie istnieje.

Gdyby kilka dni temu ktoś powiedział mi, że w tym mieście nie ma zacnych i mądrych ludzi, przedstawicieli świata kultury i sztuki to pewnie parsknąłbym ze śmiechu rozpoczynając na wszystkich palcach obu dłoni wyliczać kolejne organizacje, firmy i osoby. Lecz dziś miałbym już wątpliwość. Właśnie wszedłem w posiadanie pionierskiej publikacji sygnowanej przez Polski MSZ pod jeszcze ciekawszym tytułem: “Atlas polskiej obecności za granicą”. Czyli tytułowa Kultura w Chicago. Uważam, że publikowanie na oficjalnej rządowej stronie takiego dokumentu może świadczyć tylko albo o ignorowaniu polskiej emigracji w Chicago albo o nieudolności przedstawicieli tejże władzy w samym “wietrznym mieście’. Jak zwał tak zwał, fakty niestety są widoczne na załączonym obrazku:

kultura w chicago

Gdyby więc dać wiarę przedstawionym danym to się okazuje, że nie mamy w Chicago nie tylko żadnych organizacji kulturalnych lecz też wszystko co medialne i artystycznie ciekawe także tu nie istnieje. Może jest to próba wytłumaczenia niskiego poziomu dziennikarskiego wśród reprezentujących nas mediów? A może to taka akcja by zachęcić nas, polskich emigrantów, do wzięcia się w przysłowiową “kupę” i lepszego zorganizowania?

Lekko odmienny punkt widzenia lecz jakże właściwy dla przedstawionej sytuacji, można przeczytać pod linkiem:

Atlas urzędniczej ignorancji

Jednak nic tak nie rozbawiło mnie ostatnio jak pełne zrozumienie słowa: diaspora. Dla niewtajemniczonych podpowiem, że pochodzi to od słowa greckiego wprost oznaczającego rozproszonych reprezentantów jakiegoś narodu wśród obywateli innych krajów, takie to, można tak nazwać, porozrzucane ziarenka. Wiele narodowości jest tak właśnie określanych i ich diaspory noszą odpowiednie nazwy własne. Nasza nazywana jest: Polonią. Więc jedną z cech diaspory jest to, że pozostaje w pewnym napięciu w relacjach z ludnością kraju w którym zamieszkuje, a także i to, że istnieje w niej silne poczucie solidarności, wewnątrz, wśród członków diaspory. Moje zdanie? Jest takie, że chociaż mądre to słowo to mało kto je rozumie, a to że napięcia pomiędzy Polonią i mieszkańcami innego kraju są, to nie ulega dyskusji, ale żeby poczucie solidarności? Kultura tu już nie ma nic do rzeczy lecz silnie rozwinięta zaściankowość czy chociażby solidna jarmarczność – istnieje.


 

Zasmucił mnie trochę gust tego widowiska, jak napisałem wcześniej, trochę jarmarczny…no ale o gustach się nie dyskutuje ani tym bardziej o polonijnej kulturze w Chicago.

6

Comment 1