451 stopni Fahrenheita

Kiedy to czytasz prawdopodobnie już mnie tu nie ma. Dzięki prostym zabiegom post ukazał się automatycznie zgodnie z wcześniej zaprogramowanym rozkładem publikacji. Czas mija, a książki płoną w tej samej temperaturze 451 stopni Fahrenheita.

Zastanawiam się czy ludzie muszą być do siebie podobni jak dwie krople wody? Czy ludzie są jak lustra odbijające w sobie wizerunek innego człowieka lecz do nich podobnego? Jeżeli jest tak, to co w takim razie różni nas od siebie? Może to, że dziś każdy, jeśli tylko poczuje wewnątrz siebie chore powołanie, będzie mógł „nawracać” innych? Wiedza może być sztuką manipulacji, a każda przeczytana książka pozostanie w głowie jak naładowany rewolwer. Jeśli się boisz, czytelniku, to jedyną szansą dla Ciebie jest rozładowanie tej broni. Rozbij więc mózg innego człowieka, bo nigdy nie będziesz mieć pewności czy w sąsiednim mieszkaniu nie czai się przypadkiem ten, który czyta i nie da się oszukać.
Eksperyment więzienny ze Stanford dowiódł ponad wszelką wątpliwość, że tzw. „normalni” ludzie z pozoru nieagresywni, spokojni, najlepsi i odgrywający role kochających mężów gdy tylko stworzy im się sprzyjające, dogodne warunki stają się ohydnymi oprawcami. Tam gdzie rzuci ich los, zajmują własny kawałek życia, okopują się i odgryzają nienawiścią. Jesteśmy zwierzętami imitującymi, naśladującymi zachowania innych zwierząt często o tym nie wiedząc. W stadzie tego dostrzec prawie nie sposób. Gdy 19% społeczeństwa zaczyna dochodzić do głosu, zaczyna się dziać tak jak w opisanym eksperymencie. Człowiek to brzmi dumnie, a zwierzęta wyposażono jedynie w instynkt?
Dawno temu przeprowadzono także zgoła inny eksperyment tym razem na zamkniętej, ograniczonej terytorialnie grupie małp. Do eksperymentu zdecydowano się użyć tych z rodziny Makak. Na czym polegał eksperyment? Na pewnej zależności. W niektórych, przeznaczonych do tego miejscach zamontowano proste urządzenia, które po pociągnięciu sznurka wydawały pożywienie, ale… tak je skonstruowano, że w tym samym czasie gdy jedna z małp otrzymywała jedzenie, losowo wybrane zwierzę ze stada, rażone było prądem. Nie minęło zbyt wiele czasu gdy małpy nauczyły się rozpoznawać tę prostą zależność, jedzenie dla jednego oznaczało cierpienie dla drugiego. W tej sytuacji stado szybko wykazało się daleko idącym altruizmem społecznym. W bardzo krótkim czasie większość małp, pomimo głodu, zaczęła po prostu unikać pociągania za sznurek. Oczywiście nie wszystkie i było w tej grupie zaledwie kilka sztuk, które nic sobie z tego nie robiły i dalej sięgały po jedzenie zadając ból innym członkom stada.

Jak zachowali się ludzie w eksperymencie stanfordzkim? Pewnie nie znajdę na to odpowiedzi. W swoim tak ludzkim zachowaniu, podobni byli do tego promila populacji ludzkiej, obdarzonego naturą psychopaty, która za wszelką cenę chce osiągnąć sukces, nawet po trupach. Do tej grupy należą też ci, którym niedawna tragedia w Orlando w klubie gejowskim przywołała na usta uśmiech. Powodem była miłość. Nie tych, którzy kochają inaczej lecz miłość tych, którzy kochają. Mają czelność o tym mówić, pisać i spędzać ze sobą czas. Pozostali, wypełnieni ksenofobią, zamknięci w świecie wyobrażonej anonimowości, skandują nacjonalistyczne hasła, szafują cytatami z pisma.

Czytajmy, chciejmy wiedzieć więcej, nie pozwólmy płomieniom nienawiści strawić ksiąg. Tych o szybkich samochodach, podniebnych podróżach i tych, które opisują nas, gdy pierwszy człekokształtny wyprostował się i powiedział: kocham Cię.

2

Add Comment

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.