blogging or there’s someone in my head, but it’s not me…

Tak sie sklada, ze czasem majac dobry czas pozwalam sobie na rozmyslania. dzis na intelektualny warsztat wpadlo mi slowo: artysta/artystka, a wszystko to przy okazji 21. finalu wosp.  ugryzlem sie w jezyk: z gustami nie dyskutuje. zostaje niesmak: jak tak mozna? no coz jednak mozna! skoro jedni buduja sobie baze danych, drudzy promuja wlasny zaklad pracy, to dlaczego nie? a moze: dlaczego nie powinienem o tym nie napisac? niech wiec wstydzi sie ten co czyni, nie ten co widzi. zreszta artysta juz o tym spiewal w tym samym miejscu jednakowoz troche dla innej publicznosci.

niebagatelna suma zostala uzbierana tego roku. miedzy innymi dzieki tym wielce zacnym i szanowanym “kwiatkom”, “ptakowi” oraz zaprawde pomagajacym – co swiadczy nie tylko o tym, ze mozna lecz sprawia takze podziw splywajacy na ludzi ktorym sie chce. ludzi mlodych, jeszcze nie zanurzonych w codziennosci tego kraju. z radoscia obserwowalem matki z dziecmi, ktore przy podobnej uroczystosci w ubieglym roku nazwalem “lwicami”. tego dnia doprowadzaly dzieci swe do malego pomieszczenia by tam mogly spotkac sie ze sztuka, z teatrem, ze sportem, a wreszcie z politykami. bo tych zawsze pelno i nie zawsze tam gdzie byc powinni.

wracajac do meritum (o tu tez powinienem cos napisac przy okazji L.S.D. lecz to juz innym razem) w tym roku zagrala ta orkiestra na energii mlodych ludzi… wierze, ze szczesliwych mlodych ludzi. maja swoje prawa, a wsrod nich to jedno, ktore nie pozwala “artystom” zadawac pytan. wlasnie, a artysci co z nimi? jak zwykle “parcie na szybe” niektorych kierowcow, krawcowych czy matek i kochanek jest tak wielkie, ze juz za nim nic nie widac. :) umiar, a w umiarze umiar, wiecej szacunku do siebie samego by nie obrazac innych i oczywiscie wiecej autokrytycyzmu bo jesli nie, to ta droga, usiana usmiechami “zyczliwych” znajomych daleko nie poprowadzi, a miejsca nam tu przeciez wystarczy dla wszystkich…

blogging or there’s someone in my head, but it’s not me… – wsrod tego nachalnego natloku badziewia produkowanego przez “artystow” roznej masci, kilka prac (tzn. wiecej niz dwie) zdecydowanie wybijalo sie na tym tle. ich niepowtarzalnosc wyznaczona zostala nie tylko poprzez forme lecz takze uzyte medium. sprawila, ze kazde z nich odegralo swoja historie, opowiedzialo to nienazwane, wywolalo maly dreszczyk, pozwolilo sie ujrzec na nowo. bycie kreatywnym nie ma w sobie niczego zlego, to kolejny sposob na zycie lub nawet przezycie…

0

Add Comment

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.