Dni stają się coraz krótsze, ciemności zapadają tak wcześnie. Może to oznaczać tylko jedno, to najlepszy czas by zanurzyć się w kolejną wtorkową opowieść, ta dzisiejsza będzie o poezji. William Blake taki, do jakiego lubię powracać.
Poezja nie jest i nigdy nie będzie prostym instrumentem politycznej manipulacji. To nie jest tani megafon dla mas, którym ktoś może sterować, by głosić slogany. Poezja jest czymś znacznie groźniejszym – szalenie ostrym, chirurgicznym narzędziem, które rozcina tłuste, napęczniałe ciało rzeczywistości, odsłaniając wszystko, co pod nim ukryte: brud, strach, gniew, pęknięcia, które wszyscy próbują zakryć warstwami rozrywki, reklam i łatwego pokarmu dla umysłów.
Ten widok nie jest dla każdego. Nie każdy potrafi spojrzeć na to, co się tam kryje – gnijące tkanki obłudy, popękane kości naszych złudzeń, krwawiące rany po prawdach, które ignorowaliśmy latami. Dla wielu to zbyt dużo. Wielu, sparaliżowanych, woli rzucić się z klifu w ramiona masowej kultury, w sztucznie pachnącą przepaść pełną obrazków i lajków. Tam mogą udawać, że wszystko jest w porządku, że świat jest piękny i prosty.
Ale tam, w tej przepaści, nie ma ratunku. Jest tylko powolne tonięcie w iluzji, w której człowiek staje się coraz bardziej bezwolny, podatny na każdy impuls, na każde kłamstwo. Poezja, jeśli ktoś odważy się po nią sięgnąć, jest jak zimny nóż na skórze – przerażająca, bo pokazuje, że to, co braliśmy za życie, było tylko maską. A kiedy już zobaczysz, co jest pod spodem, nie da się tego odzobaczyć.

Jednym z moich ulubionych poetów jest William Blake, angielski poeta, pisarz, rytownik, malarz, drukarz i mistyk, prekursor romantyzmu. Przez współczesnych nazywany często Mad Blake (szalony Blake), w literaturze angielskiej zaliczany czasem do grona poetów wyklętych. W książkach do języka polskiego, tuż obok wierszy Blake’a, umieszczano kiedyś rysunki jego pewnych prac malarskich, znakomicie prezentujące to co drobnym drukiem napisano o romantyzmie.
W wierszu Williama Blake’a „Mentalny podróżnik” ukryty jest pewien wers, który wyjaśnia jedną z wielkich tajemnic myśli starożytnej i współczesnej. Blake napisał tam tak: „The eye altering alters all” (Oko zmieniające zmienia wszystko). Wiadomo przecież, że nasze własne myśli i uczucia zabarwiają, dodają kolorów naszemu doświadczeniu świata. Jednak słowa użyte przez Williama Blake’a, opisują drogę, która prowadzi nas nieco dalej.
Znaczenie tego wersu wybiega poza zwykłe ramy mego bloga, bowiem czytelników mam tu różnych. Najłatwiej byłoby gdybym napisał to w ten sposób: to, jak postrzegamy świat, zmienia świat, nie jesteśmy bowiem tylko biernymi obserwatorami rzeczywistości, ale ściśle z nią współpracujemy.
William Blake często identyfikowany jest jako poeta-wizjoner, chociaż dla jego współczesnych nigdy nie było jasne, czy widział rzeczy, których inni nie mogli zobaczyć, czy być może widział rzeczy, których nie było wcale.
Jego wizje i prowadzenie rozmów z zaświatami zaczęły się dość wcześnie bowiem w wieku czterech lat przeraził się widoku Boga, pochylającego się w jego oknie. Kilka lat później jego ojciec zagroził mu biciem, gdy ten upierał się, że widział drzewo pełne aniołów, które „bawiły się każdą gałązką jak gwiazdy”.
Po tamtym przerażającym spotkaniu z Bogiem, Blake pozostał niewzruszony na kolejne, równie nieziemskie wizje. W różnych momentach swojego życia miał rozmawiać z Mojżeszem, Dante, Dziewicą Maryją czy Archaniołem Gabrielem. Jedna z historii szczególnie zapada w pamięć: jego przyjaciel widział, jak Blake spaceruje i prowadzi ożywioną rozmowę… z nikim. Gdy zapytał, z kim tak rozmawia, Blake odpowiedział spokojnie, jakby to było najnormalniejsze na świecie: „Z Apostołem Pawłem.”
Dla Blake’a te zjawy były częścią codzienności, ale dla innych – cieniem czegoś obcego, budzącym lęk przeczuciem, że granica między tym światem a innym jest cieńsza, niż chcieliby wierzyć.
Dziś niemal pewne jest, że jeśli powiesz, iż widzisz to, czego inni nie dostrzegają, natychmiast uznają cię za obłąkanego. A jednak na naszych oczach toczy się cicha wojna – niewidzialna dla ludzkiego oka, lecz pod mikroskopem nauki pokazująca swoje prawdziwe, często przerażające oblicze.
Wydarzenia, których wielu mężczyzn nawet nie zauważa, stają się codziennością, a kobiety – częściej niż ktokolwiek – mają odwagę o nich mówić. Czy to, że większość ich nie widzi, oznacza, że one nie istnieją? Czy raczej dowodzi, że żyjemy w świecie, w którym najgroźniejsze zjawiska są te, które wolimy udawać, że nie istnieją?
W zakresie, w jakim rozciąga się nasz świat widzialny, co może zobaczyć nasze oko, a czego nie może dojrzeć nawet uzbrojone „w szkiełko”, ma oczywiście znaczenie, decydujemy co można lub powinno być widziane. Blake gardził tym, co nazwał „pojedynczą wizją” naukowego światopoglądu Izaaka Newtona. W innym wierszu Auguries of Innocence napisał tak: „Jesteśmy prowadzeni do wiary w kłamstwo / Kiedy widzimy patrząc nie przez oko”.
Jak daleko może zobaczyć oko? Jak daleko można sięgnąć w przyszłość by ocenić zniszczenia z dziś i wczoraj? Wydaje się, że w odpowiednich okolicznościach Blake nam pisze, że widzimy wieczność. Rodzi się jednak pytanie, ilu z nas widząc teraźniejszość spróbuje powstrzymać politycznych fanatyków prowadzących w przyszłość zniszczenia. Podobnie napisał o tym fenomenie Allen Ginsberg w wierszu, którego tytuł…
The Eye Altering Alters All
Many seek and never see,
anyone can tell them why.
O they weep and O they cry
and never take until they try
unless they try it in their sleep
and never some until they die.
I ask many, they ask me.
This is a great mystery.


