O Kubie po polsku

Kiedy w kwietniu 1959 roku Fidel Castro przybył do Nowego Jorku miał dopiero 33 lata. Cztery miesiące wcześniej doprowadził do udanej rewolucji i obalenia dyktatora Fulgencio Batisty.

W moim poprzednim poście W poszukiwaniu Cuba Libre przywołałem na fotografiach ludzi i ulice Hawany, pokazałem zaledwie drobny kawałek tego co zobaczyłem. Dziś pora na więcej. Troszeczkę tak z politycznym kontekstem wizyty Fidela Castro w USA bo w końcu każdy, kiedyś, odchodzi. Dziewięć dni żałoby narodowej zarządziły władze Kuby kilka godzin po śmierci byłego przywódcy tego kraju, ojca rewolucji kubańskiej Fidela Castro. Żałoba potrwa do niedzieli 4 grudnia.

Fidel Castro z dziećmi na rękach. Image: George Lockhart/NY Daily News via Getty Images

W czasie swych amerykańskich wystąpień nie używał w nich rewolucyjnych wyrażeń i choć ewidentnie lewicował to amerykańskie media pokochały go bardzo. Zabawiał je swoimi opowieściami bojownika, partyzanta, ubrany w zielony mundur z krzaczastą brodą stanowił świetny temat na pierwsze strony gazet.

Podczas trwającej 11 dni wizyty Castro zrobił wszystko by wyglądać na człowieka z salonów, jadł hot-dogi, brał dzieci na ręce. Gdy ówczesny prezydent Eisenhower odmówił spotkania wymigując się obowiązkami, Castro znalazł czas na złożenie kwiatów na grobie Jerzego Waszyngtona.

Fidel Castro witany przez oczekujących wrażeń nie tylko kolekcjonerów autografów.

Po niecałym roku od wizyty, Eisenhower za pieniądze CIA uzbroił opozycjonistów i przeszedł do ataku, nieudanego bardzo ataku, szerzej znanego jako operacja w Zatoce Świń. 55 lat później prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama zapisuje się na karty historycznych wydarzeń podjęciem decyzji o zmianie polityki izolacji wobec Kuby i jej obywateli. W 2016 roku prezydent elekt zapowiada całkowite usunięcie dekretów Baracka Obamy dotyczących Kuby. Trzy lata wcześniej odwiedziłem stolicę Kuby. Jadłem z Kubańczykami i spacerowałem ulicami Viejo Havana. Szukałem wspomnień Wima Wendersa tych z roku 1998 z czasów jego podróży na wyspę. Szukałem polskich akcentów, szukałem aniołów lecz wciąż odczuwałem jak coś hamowało mój impet poznania tego kraju. Teraz wiem, było to wspomnienie Polski. Porównanie minionych lat z tym co zobaczyłem na własne oczy na ulicach miasta.

Ze swymi marzeniami stopiłem się niemalże jak z kroplami deszczu gdy jako mały chłopak puszczałem papierowe statki w szybkim strumieniu powstałym na chwilę po wiosennym deszczu na ulicy Bojary. Wtedy były tam jeszcze tzw. kocie łby. Nie było tak wielu przystanków autobusowych, a szczelnie dziś zabudowane blokami przestrzenie, świeciły do mnie pustką podwórek. Wodując kolejne papierowe statki nie myślałem, że ujrzę Kubę na własne oczy, a dziś o tym napiszę, napiszę o Kubie po polsku.

Fidel Castro spożywający popularne hot-dogi. Image: George Lockhart/NY Daily News via Getty Images

Po latach stało się to możliwe. Skrzętnie z tego skorzystałem. Teraz już wiem, że takiej Hawany więcej nie będzie tym bardziej skrzętnie, staram się ją zachować w moich fotograficznych wspomnieniach. Cieszę się, że wewnątrz mnie jest taka mała cząstka radości, że udało mi się tego dokonać jeszcze przed tymi wszystkimi wielkimi zmianami. Odnalazłem swoją Kubę, i zobaczyłem Hawanę jaką chciałem zobaczyć. Taką Kubę, inną niż w turystycznych przewodnikach. Starą Hawanę jakiej nie zobaczą Polacy udający się do niej na sex-wycieczki, ani też ci którym plaża i hotelowe gwiazdki zawiązały ręce i odebrały resztki ciekawości. Więc udało mi się, zobaczyłem coś więcej.

O Kubie po polsku
Szukałem polskich akcentów, szukałem aniołów lecz wciąż odczuwałem jak coś hamowało mój impet poznania tego kraju.

I co do tego ma Kuba po polsku? A no to, że idąc własną drogą warto podążać za marzeniami i je realizować. Nie omijając, w kolejnych życiowych klasach, żadnego szkolnego sprawdzianu bo jak pokazuje samo życie droga na skróty prowadzi donikąd. Kuba wciąż inspiruje i zachęca do mądrego po niej podróżowania.

O Kubie po polsku
Jan Saudek

Cmentarz imieniem Krzysztofa Kolumba, dosłownie w centrum miasta, to obecnie ponad 57 ha grobów, cudownych architektonicznych miejsc pamięci, mauzoleów i krypt rodzinnych. To także przestrzeń na której wysypywane są prochy mniej zamożnych mieszkańców Hawany. Ta wielka Nekropolia zaliczana jest do najważniejszych tego typu miejsc na świecie i jest jednocześnie najbardziej znaczącym miejscem pochówku w Ameryce Łacińskiej. Moja podróż nie miałaby najmniejszego sensu gdybym nie odwiedził tego miejsca i nie sfotografował arcydzieł architektury. W tym miejscu znaleźli swój ostatni spoczynek między innymi Ibrahim Ferrero oraz Alberto Korda.

6

Comments 2