Sen

Gdy spałem, śnił mi się sen. Właściwie to za bardzo nie jestem pewien czy to był sen, może jednak nie był? Śniły mi się piękne kraje, uśmiechnięci ludzie, zadowolone rodziny i nikt z nich nie mówił po polsku.

Śniłem o zielonych trawnikach, wypełnionych gęstą, soczystą trawą. Trawą aż spływającą swą zielonością. O ciepłym jej wyjątkowym zapachu o poranku gdy jeszcze krople rosy spoczywają na pojedynczych źdźbłach, powoli wyparowując w porannych promieniach słońca. Śniłem sen w którym nikt tej trawy nie deptał. Nie o tym chcę jednak napisać.

Sen
Sen

Sen który śniłem, dopadł mnie znienacka, zaraz po ciężkim dniu w pracy. Tego dnia wróciłem do domu, usiadłem w ulubionym fotelu zastanawiając się nad możliwie wszystkimi drobnymi sprawami, które czasem urastają do olbrzymich rozmiarów, niczym góry. Zmartwiłem się, że tak łatwo daję się wyprowadzić z równowagi, że tak łatwo można na mnie wpłynąć jedynie niemądrymi słowami. Do posadzonych na balkonie, w wielkiej donicy, fioletowych kwiatów szałwii przyleciał koliber. Mignął jego cień, rzucany na zasłonce odgradzającej mnie od gorących, słonecznych promieni. Jednak zauważyłem go, zauważyły go też koty, byłem w domu sam. Dopadło mnie znużenie, zniechęcenie i już nic mi się nie chciało. W ciszy, wypełniającej pusty dom, moje ciało powoli poddawało się, osuwało w głąb otwartych czeluści snu.

Odczuwałem spływające na mnie ciepło, niemalże mnie dotykające. W oddali, po przeciwnej stronie balkonu, zaszczekał pies. Gdzieś dalej usłyszałem zrywające się do lotu kaczki. Charakterystyczny dźwięk skrzydeł uderzających o powierzchnie wody pobliskiego stawu. Byłem otoczony ciszą, ciszą która koiła, powoli usypiała, kołysała. Stałem się bezbronny i wtedy właśnie zapadłem w sen. Śniło mi się to wszystko co nie może wydarzyć się na jawie, zielona trawa, uśmiechnięci ludzie. Było to dla mnie tak silnie nierealne, że chociaż jedna część mnie wiedziała że śnię, to ta druga połowa nie pozwalała mi uwierzyć w ten sen. W nierealność kolorów, ciepła, zielonej trawy i spokoju. Zbudziłem się. Odruchowo sięgnąłem po leżący tuż obok mnie, na stoliku, telefon. Chciałem sprawdzić czy ktoś mnie szukał gdy spałem.

Sen
Sen

Zanim przez gąszcz ustawień dobrnąłem do historii połączeń, spojrzałem na folder zdjęć, wyraźnie przybrał na objętości. Było kilka nowych fotek. Na jednej z nich siedziałam w fotelu i spałem, padały na mnie słoneczne promienie, a na zasłonce wyraźnie widać było cień kolibra. Kątem oka dostrzegłem na balkonowej balustradzie siedzącego ptaka.

Sen
Sen
5

Comments 6

  • Małgorzata08/06/2016 at 3:29 pm

    Dziękuję za odpoczynek z kolibrem. I u mnie usiadł ptak. Takie pyszne słowa

  • Grazka08/14/2016 at 1:42 am

    wesola kobietka z zasadami 🙂

    • Grazka08/14/2016 at 1:44 am

      ciesze sie, ze w koncu dopelnilam tej swojej powinnosci 🙂

    • Grazka08/14/2016 at 1:45 am

      przepiekny artykul Dariuszu 🙂

    • Dariusz08/14/2016 at 9:13 am

      Grażka nawet nie wiesz jak się cieszę z Twoich odwiedzin. Powinność powinnością, a czas upływa. Obiecujemy sobie to czy tamto, że gdy będziemy mieli czas to zrobimy to, zobaczymy tamto, pójdziemy jeszcze drogą. W życiu jest jednak inaczej. Czas mija gdy raz przelał się przez palce już nie powróci. Pamiętasz Andrzeja? Życie jest krótkie i kończy się bez możliwości powtórki. Chociaż najgorsi byśmy w nim byli to nie będziemy już mieli szansy na powrót. Dziękuję raz jeszcze!

  • Add Comment

    This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.