Kolejka

Tak normalnie, po ludzku, przyznaję – nie mam czasu, a teraz stoję w kolejce. Trochę boję się takich wyznań. Wiele lat temu ksiądz Stanisław, podczas kazania w ówczesnym jeszcze kościele św. Jacka powiedział: Czas mamy ten sam, wszystko zależy jak go zagospodarujemy.

Więc staram się jak tylko potrafię, a to książkę przeczytam, a to porozmawiam z przyjaciółmi, a to w kiepską pogodę film dobry obejrzę lub pójdę zobaczyć wystawę.

Obejrzałem film w reżyserii Jana Holoubka, syna tego Gustawa. Taka mała forma, zaledwie 45 minut obrazu. Jego akcja rozgrywa się w Warszawie w roku 2014 tylko że… obrady Okrągłego Stołu i transformacja z 1989 roku zakończyły się niepowodzeniem. Film ten to “Pocztówki z Republiki Absurdu”. Więc nie ma Internetu ani łatwego dostępu do prasy czy paszportu. Ale są kolejki, bony na cukier i jest IX Plenum KCPZPR i są piękne pomniki przyjaźni polsko-radzieckiej w postaci dwóch Pałaców Młodzieży. I jest piękny Pewex, pełen słodyczy i zapachów zachodu. Do tego jest też młoda dziewczyna ze Szwecji realizująca film o rówieśnikach zza żelaznej kurtyny. Alternatywna wizja Polski bez przemian?

Pocztówki z Republiki Absurdu / Kolejka
Pocztówki z Republiki Absurdu / Kolejka

Nie będę już więcej zdradzał scenariusza filmu, który warto obejrzeć. Tu zaczyna się moja nowa opowieść.


Na marginesie... Polska 1974–1990. Fotografie Stanisława Kulawiaka i Grupy Twórczej SEM / Kolejka
Na marginesie… Polska 1974–1990. Fotografie Stanisława Kulawiaka i Grupy Twórczej SEM / Kolejka

Zajrzałem do Muzeum Polskiego w Ameryce, a w nim kolejna wystawa, zdawać się mogło, tak samo zakurzona jak wiele wspaniałych eksponatów. Nie tym razem! Co mnie poruszyło? “Na marginesie… Polska 1974–1990. Fotografie Stanisława Kulawiaka i Grupy Twórczej SEM”. Wystawa ta w Muzeum Polskim w Ameryce, czynna jest od 16 maja do 30 czerwca 2015.

Na marginesie... Polska 1974–1990. Fotografie Stanisława Kulawiaka i Grupy Twórczej SEM / Kolejka
Na marginesie… Polska 1974–1990. Fotografie Stanisława Kulawiaka i Grupy Twórczej SEM / Kolejka

Obawiałem się, że zdjęcia, swoją zawartością pokazujące to co minione, aktem tym samym w sobie, będą stanowiły o swojej wyjątkowości i z tego powodu można je będzie nazwać dobrymi. Tak się nie stało na całe szczęście.
Fotografie przeżyły. Stały się częścią dokumentu. I prawdą jest, że to “coś” wielkie i soczyste wciąż w nich pozostało. W rozmowie z autorem, nie omieszkałem zapytać o historię powstania tych prac, jego początki znajomości z fotografią ale też o Henri Cartiera-Bressona.
Obrazy Stanisława Kulawiaka mają swą wewnętrzną, fotograficzną narrację jak to się kolokwialnie mówi: one gadają. Niektóre z nich budują napięcie. Inne dopowiadają i przedstawiają, a to zwykłą rzeczywistość, a to ważne wydarzenie. Jest też na nich, a jakże, moment decydujący, ale przede wszystkim są kadry. Wciągające niczym najlepsze kino akcji. Takie by poczciwy człek przed cyfrowym wydrukiem rumienił się i zapadał w ten jeden ze szlachetnych stanów ducha: by być wystarczy zadawać pytania.
Prezentacja tego materiału w muzealnej przestrzeni, pośród szeregu dzieł artystycznych przedstawiających wydarzenia historyczne w połączeniu z czarno-białym światem peerelowskiej rzeczywistości czynią tą drugą nierealną, utopijną. Jak pocztówki z krainy absurdu, opisują świat fantastyczny, karykaturalnie rozciągnięty na płaszczyznach kwadratowych szarości. W prezentacji dużą rolę odgrywa, zabierająca centralną część sali, wydrukowana w naturalnej wielkości, ludzka kolejka. Składa się z kilkunastu kadrów, a każdy z nich to odrębna historia ze swoim mocnym punktem. Złożone razem tworzą ludzką linię szarości, zgryzot, a przede wszystkim zmęczenia. Czy warto więc wybrać się tam? Stanąć obok postaci na wskroś mierzących nas wzrokiem?
Odpowiedź może być tylko jedna. Zarówno film jak i wystawa wpisały się bez zarzutu w polską rzeczywistość, którą widać zza oceanu po 30 latach nieobecności. Dowodem tego może być przysłowiowy papierek lakmusowy polonijnych wspomnień i tęsknot czyli wyniki wyborów.

4

Comments 4