Mocne słowa

Dzisiejszy wpis choć zatytułowany „mocne słowa” nie będzie o mnie, zatem o kim będzie? Będzie o Tobie wirtualny Czytelniku, będzie o naszej pamięci i intelektualnym lenistwie i może będzie o tych, którym brakuje zwykłej, ludzkiej przyzwoitości?

Trudno dziś przejść na drugą stronę ulicy, by nie potknąć się o nienawiść. Mocne słowa dopadają nas na każdym kroku. Walą z dział grubymi literami tytułów gazet, wybuchają czerwonymi nagłówkami informacji z ostatnich chwil i szczerzą kły z ekranu telewizorów uśmiechniętymi łbami odciętymi od rzeczywistości strofami poezji z pasków Wiadomości. Teraz do głowy wciskają się internetowymi łączami. Do tego łatwo i szybko można się przyzwyczaić. Nie zadając sobie odrobiny trudu na zastanowienie się.

Chcę podzielić się z Wami dwoma spostrzeżeniami. Pierwsze z nich dotyczy afery z firmą Cambridge Analytica, a drugie będzie dotyczyć naszej pamięci. Tematy to niezwykłe i głęboko ze sobą powiązane, ale zacznę od pierwszego.

Nie tak dawno, może 6-7 lat temu, ukułem na własne potrzeby takie oto powiedzenie: przyjdzie taki czas, że odetną prąd i wtedy trzeba będzie rozmawiać z ludźmi patrząc im w oczy. Miałem na myśli to co działo się wśród znajomych na jednym z serwisów społecznościowych. Było tam publiczne pranie brudów, podpisywanie pod skradzionymi fotografiami swoim nazwiskiem i całe mnóstwo pomówień. Wtedy zdałem sobie sprawę, że szczytny cel, jaki przyświecał (chyba) panu Z. został wykorzystany do zupełnie innych celów. Mam tego świadomość, że trwa to dalej i jednocześnie wiem jak bezcelowa jest moja walka z wiatrakami. Raz uruchomiona, sprawna maszyna do zbierania informacji i tak oczywistego profilowania, nie zostanie zatrzymana krzykiem jednego, w to nie wątpię.

Tak się składa, że mając możliwość obserwacji pewnych znajomych użytkowników sieci oraz wykresów i statystyk generowanych po drugiej stronie ekranu, doszedłem do zaskakującego wniosku: wielu z nich, tych najgłośniej wykrzykujących historie jak to źli śledzą ich relokacje za pomocą iPass’a lub używając Alexy podsłuchują najintymniejsze rozmowy, to właśnie oni stali się największymi odbiorcami zmanipulowanych wiadomości. Więc, Ci którzy najwięcej krzyczą, najbardziej wymachują rączkami, sami najgłębiej siedzą w tym moralnym pustostanie, niezależnie po której stronie Wielkiej Wody. To taki paradoks tych co wierzą, że są bez winy.

Niedowiarkom polecam zainstalowanie jednego z dodatków do przeglądarki, jak chociażby z tej strony: download dedykowanych użytkownikom Firefox’a i Chrome’a. Po kilku dniach będą nieprzyjemnie zaskoczeni jak wiele można o nich powiedzieć, jak łatwo użyć tych informacji by aktywnie manipulować ich wyborami w przyszłości.

Mocne słowa - przyjdzie taki czas, że odetną prąd i wtedy trzeba będzie rozmawiać z ludźmi patrząc im w oczy
Mocne słowa – przyjdzie taki czas, że odetną prąd i wtedy trzeba będzie rozmawiać z ludźmi patrząc im w oczy

Druga konstatacja, nie mniej ważna, dotyczy naszej pamięci. Pewnego dnia przeglądając fotografie, te najstarsze z rodzinnego albumu, zadałem sobie pytanie: ile lat potrzebujemy by zapomnieć o pewnych wydarzeniach z naszej przeszłości, by zacząć żyć tylko tymi nowymi z tu i z teraz? Pamiętam sprzed lat taką tabelkę w której podano co i za ile lat zostanie przez nas zapomniane. Było to związane z naszym biologicznym sposobem zapamiętywania, a co za tym idzie utrzymania naszej pamięci w dobrym stanie. Przypomniałem też sobie pewną rozmowę, którą przeprowadziłem lata temu z Kacprem, na temat tego jak zmienia się nasza pamięć, dziś coraz bardziej przywołująca miejsce gdzie można znaleźć informację, a nie fakt istnienia lub pamiętania tejże. Śpieszę z wyjaśnieniami.

Pierwszym krokiem do utrzymania lepszej pamięci, stworzenia trwałego wspomnienia jest baczniejsze zwracanie uwagi. Bez zwracania uwagi, nasz mózg nie będzie mógł zachować w swojej pamięci emocji, które docierają do nas z otaczającego nas świata. Mózg w tzw. pamięci długotrwałej przechowuje wspomnienia poprzez łączenie ze sobą neuronów. Czym silniejsze połączenia pomiędzy neuronami tym lepsza pamięć. Te neurologiczne połączenia łączą nasze doznania, które w całości tworzą pamięć tego: jak wyglądała scena, co czuliśmy, jaki był zapach. Jeżeli przestaniemy zwracać uwagę lub co gorsza przestaniemy dostarczać bodźców dla naszej pamięci krótkotrwałej, wówczas zupełnie nic nie zostanie zachowane w pamięci długotrwałej.

Mocne słowa - wówczas zupełnie nic nie zostanie zachowane w pamięci długotrwałej.
Mocne słowa – wówczas zupełnie nic nie zostanie zachowane w pamięci długotrwałej.

Używanie nowoczesnego telefonu jako aparatu fotograficznego – zabija nasze uczucia chwil. Milion pstryków, tysiące kolorowych modyfikacji, setki twarzy z przeróżnych miejsc podróży i pustka, ogromna czarna pustka pamięci, nic poza tym. Dziś nie trzeba zwracać uwagi, jak to mówią amerykanie – pay attention, dla momentu wykonania zdjęcia. Nie ważne. Teraz w telefonie komórkowym mamy tysiące ujęć, których nie pamiętamy, aż do momentu wygaśnięcia umowy z providerem lub wymiany na nowszy model. Podobnie dzieje się z naszymi informacjami o znajomych, o przyjaciołach nawet! Nie pamiętamy ich daty urodzenia, rocznicy ślubu bo przecież… oczekujemy, że informacja ta wyświetli się na stronie serwisu społecznościowego, pojawi się przypomnienie, a co jeśli się nie pojawi? Co jeśli ten „przyjazny” serwis zmanipuluje informacje, przedstawi je w zupełnie innym świetle? Uwierzysz w nie? Dziś pośród zmasowanych politycznych kampanii prowadzonych przez coraz bardziej inteligentne boty i portale internetowe prezentujące konspiracyjne filmiki, coraz trudniej w sieci odróżnić prawdę od fałszu.

Po drodze uczymy się zapominać. Nasze wiązania neuronowe stają się coraz słabsze, powszednieją emocje związane z osobami i wydarzeniami. Tak rozpoczyna się proces osłabiania pamięci, pamiętamy gdzie szukać informacji (na stronie serwisu), ale samej informacji nie pamiętamy, bo brakuje nam współ-czucia, wzajemnego zwracania na siebie uwagi.

Mocne słowa - brakuje nam współ-czucia, wzajemnego zwracania na siebie uwagi.
Mocne słowa – brakuje nam współ-czucia, wzajemnego zwracania na siebie uwagi.
3
This field is required.

Zapraszam do dołączenia do grona moich subskrybentów!
Dzięki temu zyskasz dostęp do jeszcze większej liczby fascynujących historii, a ja będę mógł kontynuować pracę, dostarczając Ci treści na najwyższym poziomie. Nie przegap żadnego z moich wpisów, które dostarczą Ci wiedzy, inspiracji i rozrywki. Zapisz się już dziś i dołącz do grona moich Czytelników! Zapraszam Cię serdecznie.

Comments 6

  • M04/04/2018 at 8:24 am

    Mamy też normalne notesy, kalendarze, ręczne zapiski, drukowane fotografie. Spotykamy się z ludźmi patrząc w oczy. Idąc obok. Dzieląc czas. Traktujemy Bliskich jako oazę, wspólnota jest świętem, spotkania radością. Jestem człowiekiem starej daty? Z oknem na nową?

    • Dariusz04/04/2018 at 9:28 am

      M, zanim Ci odpowiem, powinienem zdefiniować: mądrość, szczęście, świadomość i jest tego ogromna masa słów, których jeszcze większa ilość Czytelników nie zrozumie napiszę więc po prostu tak: są jeszcze oazy normalności. Dziękuję Ci.

  • Artur04/07/2018 at 2:42 pm

    Ciężko przejść obojętnie wobec tego wpisu Darku, ale też trudno odnieść się do Twoich spostrzeżeń bez spłycenia czy ogólnego potraktowania tematu. Szereg definicji, mechanizmów przetacza się przez moją głowę. Zacznijmy może od tego – wspominasz przeszłość, z tego co wiem jesteś nieco starszy ode mnie, więc zakładam, że zjawisko obserwacji rzeczywistości wywołuje w Tobie jeszcze większy dysonans niż we mnie. Muszę Ci się do czegoś przyznać, otóż niedawno pierwszy raz poczułem się…obco. Nie wiem jak to wyjaśnić, ale jadąc samochodem i obserwując ruch na ulicy, nowe, piękne budynki, samochody, urządzone klomby z zielenią (tak, tak, nawet do mojej mieściny dotarł wielki świat) czuję się jak spadochroniarz. Wrażenie to potęguje we mnie do tego stopnia, że siadam nocami w samochód i jadę w opuszczone, zapomniane industrialne budowle, po to aby w światłach reflektorów oglądać minutami ciągi technologiczne rur, stare wartownie, budynki w których z okien z wybitymi szybami powiewają stare firanki. I teraz może ciut do sedna – programowanie, po prostu wiem, że zostałem przyzwyczajony do odczuwania, więc mimo lat nadal potrzebuję tych emocji, które potęguje noc i muzyka. Zdjęcia telefonami – masz rację, ale dziś wszyscy żyją szybciej, mocniej, może nawet tego nie chcemy, ale świat nam to narzuca. Po prostu do naszych zmysłów docierają rzeczy, które naszym rodzicom się nie śniły a to rodzi głód, Wszystko staje się dostępne, nawet dla tych, którzy w fotografii nie szukają sztuki a jedynie możliwości zapisania czegoś co jest nieulotne.

    Ocena – powyżej odpisałeś czytelnikowi Twojego bloga, że chcesz zdefiniować pojęcia. Moim zdaniem to niemożliwe obiektywnie, bowiem zdefiniujesz je wyłącznie w oparciu o swój świat, w którym żyjesz wyłącznie Ty sam. Im bardziej inny od tego, który wyznają ludzie tym większe poczucie wyobcowania, niezgody na powierzchowność, płytkość, miałkość. Beksiński powiedział, że nie ma czegoś takiego jak wspólna wizja czegokolwiek co podlega ludzkiej, emocjonalnej ocenie i miał rację. Tu jest tak samo – też wpadam w pułapkę oceniania innych, po czym natychmiast zdaję sobie sprawę z własnych słabości a gdy dodam do nich zrozumienie dla mechanizmów, które je generują to natychmiast doznaję poczucia pewnego rodzaju wstydu. Emocje ludzkie to bardzo subiektywna kwestia, podejrzewam, że coś co wywołuje w Tobie gęsią skórkę np muzyka może stać się udziałem innego człowieka w sytuacji, gdy słucha typowego um cyk cyk.

    Nie zostaną po nas nawet guziki Darku, zatem czy jest jakikolwiek sens w walce z demonami w naszych głowach? Z drugiej strony czai się kompletne poddanie i rezygnacja, która zresztą chyba stanie się naszym udziałem – moim na pewno.Wówczas zaczniemy prowadzić dziennik i opisywać co dziś nas boli, jaka jest pogoda itp. Ważne, żeby znaleźć sobie azyl, szczególnie w sytuacji, gdy nie pasujesz do otoczenia. Kończę, bo zaczynam się zapętlać. Piękny felieton – dzięki i pozdrawiam.

    • Dariusz04/08/2018 at 7:11 pm

      Artur jak widać po jakości słów dobieranych w Twoim komentarzu, doskonale rozumiesz różnicę pomiędzy wiarą i nadzieją, pomiędzy postępem i melancholią. Znasz więc mechanizmy behawioralne, tego co jedni głośno nazywają ich wyłącznym pomysłem na życie, myśleniem czy działaniem, zapominając przy tym, że jedyną rzeczą wrodzoną u człowieka jest jego zdolność uczenia się. Reszta to czynniki zewnętrzne, wpływające na nasze postępowanie, nasze odruchy nauczone i wpojone przez kulturę, nauki teologiczne czy drugiego człowieka. Czy będziemy reagować podobnie? Myślę, że nie. Chociaż mechanizmy behawioralne tak mądrze zostały użyte w oprogramowaniu strzegącym nasze domowe systemy komputerowe przed złośliwymi i złymi kodami to i tak większość użytkowników nie ma o tym bladego pojęcia. Wracając do instrumentów poznawczych. Wiedz, że ten sposób opisywania świata został już porzucony na rzecz tego co nie daje się opisać ani nazwać. Tu najlepszym przykładem będzie figura/symbol Sivy Nataraja, postać zatrzymana w kosmicznym tańcu. Znajduje się ona w samym centrum Europejskiego Ośrodka badań Nuklearnych, największego na świecie centrum badań fizyki cząstek elementarnych w Genewie – CERN. Zapytasz dlaczego, skąd to, po co? Współczesna fizyka już dawno udowodniła, że rytm tworzenia i destrukcji manifestuje się nie tylko w przełomie pór roku, narodzin i śmierci wszystkich żywych organizmów, lecz jest istotą materii nieorganicznej! Taniec Shivy jest więc tańcem subatomowej materii! (brak mi tu miejsca by opisać znaczenia tej figury tańca, one są do odczytania w innych źródłach) Iluzja samostanowienia być może dla jednych jest sensem życia, bowiem dla drugich jest jedynie elementem laboratoryjnych eksperymentów. Życie nie poddaje się opisom, jeśli spróbujemy traktować je jako materie. Jedynym sposobem opisania może być i wkrótce będzie, nazwanie poprzez myśl i świadomość, pochylenie się nad tym co niematerialne. Napisałeś: „Wszystko staje się dostępne, nawet dla tych, którzy w fotografii nie szukają sztuki a jedynie możliwości zapisania czegoś co jest nieulotne.” 14 grudnia 1903 roku jeden z braci Wright, Wilbur dokonał pierwszej, udanej próby lotu z nieopodal położonego wzniesienia. Ich zmartwienia tego dnia dotyczyły bezpieczeństwa lotu i lądowania, tego co ich myśl mogła wówczas ogarnąć. Wylatując z Chicago do Polski, Indii, myślę by posiłek był podany na czas, zastanawiam się czy będzie smaczny i jakiej muzyki posłucham podczas tych kilkunastu godzin lotu, a przede wszystkim: czy panie stewardesy będą dla mnie miłe. Zmieniły się nasze zmartwienia, prawda? To samo narzędzie, a jaka inna jakość.

      Nie chcę definiować pojęć: mądrość, szczęście czy świadomość (kolejność nie przypadkowa) bo tego uczynić się nie da i Ty o tym dobrze wiesz. Próba definicji będzie oparta o moje postrzeganie, a to znowu… może być i jest manipulowane tym co dookoła mnie. Beksiński tymi słowami osiągnął cel, trafił dokładnie w samo sedno – żyjemy sami. W tym przypadku wolę jednak prace Williama Blake’a, które moim zdaniem samotność wizji zamieniają w coś plastycznego i mimowolnie do nich właśnie się przychylam. Pomijając „the body of God” pozostaję przy „human existence itself” a to co najważniejsze, to co mnie oczarowało w sztuce Blake’a: nie wszystko dla wszystkich jest do pojęcia i zrozumienia. Muzyka powiadasz um cyk cyk? Narodowa kultura Zenkiem i Sławomirem stoi – to wszystko w tym temacie.
      Z tymi guzikami to jednak przesadziłeś. Jako symbol przypisano je ofiarom zbrodni pamięci w Katyniu, a dziś o nich pamiętamy. Walkę z demonami przegramy (jestem tego pewien). Może cały sens naszej smutnej egzystencji to walka z nimi? Diariusz nabrał nowych kolorów, upstrzony kolorowymi piórkami trafił do Internetu, powstały i powstają nowe blogi, koła ratunkowe, a po drugiej strony ekranu wyrasta nowe pokolenie. Ktoś je odczyta, komuś pomogą rzucone w cyfrową głębię?

      Artur, jakiekolwiek słowa tu wstukane nie wyrażą mojej radości z tego, że jesteś, myślisz i odwiedzasz kogoś tak bardzo zakotwiczonego w swojej przystani codzienności. Jest tylko kilka osób, które zrozumiały tak naprawdę doniosłość słów Beksińskiego pozostawionych w dziennikach, kilka kolejnych próbuje swą lichą poezją dotknąć nietykalnego, bóstwo się nie obudzi przecież. Czytasz ze zrozumieniem, Blake byłby zadowolony, Beksiński obdarzyłby Cię atencją, a ja mogę podziękować za Twoją wizytę i słowa. W jakimkolwiek kraju mieszkamy, niestety na ulicy potykamy się o to samo, hejt nie ma paszportu, a podróżuje, nienawiść to nie fantazja, to chleb powszedni.

  • Inga04/16/2018 at 2:36 pm

    Ostatnio zauważyłam, że ciężko mi przypomnieć sobie wiele wspomnień, że nie pamiętam wielu wydarzeń choćbym bardzo chciała … chyba wo ogóle się natomiast nie zastanawiałam gdzie może być pies pogrzebany

    • Dariusz04/16/2018 at 2:42 pm

      Inga, ten przysłowiowy grób psa to nasze lenistwo. Sposób w jaki żyjemy i jak postrzegamy lub jak chcemy postrzegać to co dookoła nas. Dziękuję, miło mi Cię powitać. Może zostaniesz na dłużej?

  • Add Comment

     

    This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.