Schody prowadzą do nieba

Nie wszystkie schody prowadzą do nieba, szczególnie te w wysokich wieżowcach, tak pomyślałem gdy pan Trump odkrył karty swego testamentu w nadchodzącej kampanii wyborczej. Cóż, pozostaje mi raczej pozostać milczącym niż udzielać się po jakiekolwiek stronie, szczególnie politycznie.

Dziś będzie zaprawdę kolorowo. Oto zdarzyła mi się niebywała okazja fotografowania miasta raz jeszcze, a jest co pokazać! Chicago zadziwia na każdym kroku. Miasto widziane z poziomu chodnika, ulicy, rzeki czy wreszcie samego jeziora, zawsze ukazuje inną twarz. Staje się przez to podobne do kobiety, choć nie wiem jakiej płci jest to moje nowe miasto. Inne o świtaniu, z ostrymi liniami ulicznych zmarszczek uwydatnionych w promieniach jutrzenki. W samo południe zapracowane, duszne, napinające mięśnie tężyzną mknących aut. Wieczorem przygarniające, wiele obiecującym ramieniem ulic, zmęczonych piechurów wiecznie w marszu do punktu swego przeznaczenia. Lecz zmienne i kapryśne też bywa, przecież to miasto.

Najbardziej jednak tajemnicze jest to jego odbicie w oczach przechodniów. Nie potrafię odgadnąć dokąd zmierzają ani skąd i jak tu przybyli. Milczące stalowe budynki pozostają niezmienne. Nieme pochylają się nad pozostawianymi przez nas śladami, będąc tymi śladami przecież…

Starałem się pokazać lśnienie miasta w przyglądających się mu miejskich budynkach, szklanych ścianach biur, spoglądając na nie szkłem obiektywu zwielokratniając to odbice raz jeszcze…

0

Add Comment

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.