Non omnis moriar…

Po tygodniu sytym w wydarzenia teraz będzie o radości pamięci. Będzie o pamiętaniu i o Słowackim i o non omnis moriar nieodżałowanej Zuzanny Ginczanki.

Juliusz Słowacki, któż z grona prawdziwych Polaków o nim nie słyszał, a kto jego życia nie uczynił czarno-białym? Mistyk i romantyk, a do tego mesjanista. Ten to inwestować na giełdzie potrafił, a wszystko po to, by nie żebrać już więcej u innych i twórczość własną promować!

Non omnis moriar - Ten to inwestować na giełdzie potrafił
Non omnis moriar – ten to inwestować na giełdzie potrafił

Drogę wybrał samotną, bez kobiet, a i pustego szumu dookoła siebie nie zrobił wielkiego, za to walkę narodowowyzwoleńczą prowadził, przywołaniem ludycznych obrządków, wspomnieniem zwyczajów, tradycji czy czystej słowiańszczyzny. W końcu jednak nie wahał się napisać:

Jednak zostanie po mnie ta siła fatalna,
Co mnie żywemu na nic… tylko czoło zdobi;
Lecz po śmierci was będzie gniotła niewidzialna,
Aż was, zjadacze chleba – w aniołów przerobi.

Testament mój – Juliusz Słowacki

 

Non omnis moriar

W jednym z ostatnich postów Biało-czarna Polska napisałem “Spotkałem osobę wyjątkową i uroczą szalenie Olgę Tokarczuk kogoś kto biało-czarne zamienia w kolorowe. I to jak!” Jedna z Czytelniczek napisała mi “Polska jest kolorowa,jak nigdy dotad,a Olga Tokarczuk polka nie jest.” W moim tekście nie było mowy o pochodzeniu pani psycholog, pisarki, eseistki, autorki scenariuszy, poetki, dwukrotnej laureatki Nagrody Literackiej Nike. Postanowiłem zatem odpowiedzieć na ten, bądź co nie bądź rodzaj zarzutu, słowami spolszczonej poetki żydowskiej rosyjskiego pochodzenia Zuzanny Ginczanki.
Ginczanka wiersze pisała od zawsze, początkowo w gazetce szkolnej. Pierwsze sukcesy przyszły, gdy za namową Juliana Tuwima, wygrała konkurs w Wiadomościach Literackich. Później przyszła przyjaźń z samym Witoldem Gombrowiczem i pisanie do Szpilek. Udało jej się wydać pierwszy i jak się okazało jedyny tomik poezji. Był to czas wojny, ucieczek, ciągłego ukrywania się i ostatecznie gestapo na Montelupich zakończyło jej życie. Piękna, kobieca i mądra zdradzona została prze polkę, która wydała ją w ręce faszystowskich oprawców. O tym jest wiersz Non omnis moriar a i sama Zofia, gospodyni kamienicy wymieniona jest z nazwiska i „zasług”. Prawda jak pięknie? I tak oto rodzi się ważne pytanie, kto jest polakiem?

Chominowo, lwowianko, dzielna żono szpicla,
Donosicielko chyża, matko folksdojczera.

Ależ oczywiście wtedy nie każdy był donosicielem, byli też i tacy, którym to było mało. Stąd kolejne słowa:

Niech zaczną szukać cennych kamieni i złota
W kanapach, materacach, kołdrach i dywanach.
O, jak będzie się palić w ręku im robota,
Kłęby włosia końskiego i morskiego siana,
Chmury rozprutych poduszek i obłoki pierzyn

Daleki jestem od tak ekstremalnych osądów i ferowania wyroków. Wiem, że jeśli uda nam się zrozumieć innych – wówczas poznamy siebie. Podobnie pomyślałem, gdy zobaczyłem na zdjęciach z białostockiej katedry flagi nacjonalistów, ustawione równo w rzędach. Zaklinały tam szarą rzeczywistość próbując zamienić ją w bardziej kolorową. Nieświadomość uczestników tych wydarzeń zbiera swe żniwo i to niestety bogate i w żaden sposób nie czyni “Polski kolorowej jak nigdy dotąd”. Wręcz przeciwnie, o czym napisałem, a dziś powtórzyłem. To nie jest czarno-biała fotografia to coś więcej, to biało-czarna Polska!

Non omnis moriar - Trump w Uptown
Donald Trump w Uptown – gromadnie popierany przez Polonię

„Ksiądz”, który odprawił w Katedrze Białostockiej – Sanktuarium NMP Matki Miłosierdzia mszę, powiedział: „dla ogarniętej nowotworem złośliwym Polski i Polaków” najlepszą chemioterapią stać się może „bezkompromisowy narodowo-katolicki radykalizm”. A ja tak sobie myślę, że słowa pełne ksenofobicznych haseł są najlepszym rodzajem skierowania na badania, wiadomo jakie.

Non omnis moriar
Ginczanka – Non omnis moriar

Na zakończenie wiersz Ginczanki w całości, takie polskie, Horacego to – nie wszystek umrę…

Non omnis moriar – moje dumne włości,
Łąki moich obrusów, twierdze szaf niezłomnych,
Prześcieradła rozległe, drogocenna pościel
I suknie, jasne suknie zostaną po mnie.
Nie zostawiłam tutaj żadnego dziedzica,
Niech wiec rzeczy żydowskie twoja dłoń wyszpera,
Chominowo, lwowianko, dzielna żono szpicla,
Donosicielko chyża, matko folksdojczera.
Tobie, twoim niech służą, bo po cóż by obcym.
Bliscy moi – nie lutnia to, nie puste imię.
Pamiętam o was, wyście, kiedy szli szupowcy,
Też pamiętali o mnie. Przypomnieli i mnie.
Niech przyjaciele moi siądą przy pucharze
I zapiją mój pogrzeb i własne bogactwo:
Kilimy i makaty, półmiski, lichtarze –
Niechaj piją noc całą, a o świcie brzasku
Niech zaczną szukać cennych kamieni i złota
W kanapach, materacach, kołdrach i dywanach.
O, jak będzie się palić w ręku im robota,
Kłęby włosia końskiego i morskiego siana,
Chmury rozprutych poduszek i obłoki pierzyn
Do rąk im przylgną, w skrzydła zmienią ręce obie;
To krew moja pakuły z puchem zlepi świeżym
I uskrzydlonych nagle w anioły przemieni.

Zuzanna Ginczanka

2

Add Comment

 

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.