Kirtimukha

Każdy zna to uczucie gdy mówi się, że coś za nim chodzi, tak? Kirtimukha dopadła mnie znienacka. Odłożyłem wszystkie sprawy na bok, na jakieś odległe potem i w trybie natychmiastowym zająłem się tym, co z pozoru wydawało się proste do zrozumienia, a stało się niepojęte. Dopiero miesiąc później okazało się, że był to przysłowiowy wierzchołek góry lodowej.

Symbole i znaczenia, gdy raz wejdą do głowy nie chcą jej opuścić, aż do momentu gdy wyczerpią się wszelkie siły użyte na ich usystematyzowanie, zakończą się poszukiwania ukrytych znaczeń, wówczas to nieznośne brzęczenie w głowie przerodzi się w wyjątkowy rodzaj ciszy, takiej jak po spełnieniu. Wydarzenie które chcę przedstawić symbolizuje autodestrukcyjną, nieokiełznaną naturę ego.

Kirtimukha

Cała historia bierze swój początek w momencie, gdy przed Shivą stanął twarzą w twarz zuchwały demon Rāhu, wysłannik Jalandara, któremu właśnie udało się obalić wszystkich wielkich rządzących tego świata. Jalandara był tak bezczelny i pewny siebie, że zażądał od Adiyogi by ten oddał w jego posiadanie boginię Parvati.

Shiva spokojnie zignorował te niebywałe żądanie i pogrążony w medytacji nie odpowiadał. Natarczywy demon atakował go kolejnymi bezecnymi słowami wciąż wykrzykując słowa o wielkości i potędze swego pana, domagając się raz po raz oddania w jego obleśne łapy bogini Parvati. Najprawdopodobniej wtedy, Shiva otworzył swoje trzecie oko i w tym samym momencie olbrzymia błyskawica z wściekłą siłą uderzyła w ziemię, natychmiast tworząc w tym miejscu fizyczną formę niemożliwie wychudzonego demona o lwiej głowie, który w taki właśnie sposób, został powołany do zjedzenia tego pierwszego. Sądząc po wyglądzie, wychudłej sylwetce i ogromnej mordzie, wypełnionej śnieżnobiałymi kłami, niezwykle dobrze nadawał się do tego zadania. Był niesamowicie głodny, był jednocześnie głodem i pragnieniem jedzenia.

Ten pierwszy gdy to ujrzał zdębiał i zastygł w przerażeniu. Z jego oczu można było wyczytać tylko jedno pytanie: „Więc co mam teraz zrobić?”, a że był świetnie szkolony w nadprzyrodzonych technikach prowadzenia politycznych negocjacji, gdy wściekły wybuch gniewu i głodu rzucił się w jego kierunku, ten odpowiedział jedynym możliwym dla niego posunięciem – poprosił o schronienie u promieniującego ojcowską energią i życzliwością, Wszechmogącego Shivy. To utworzyło trudną do rozwiązania sytuację. Dobrze znaną regułą teologiczną jest ta, że gdy oddajemy się w łaskę miłosierdzia bożego, Bóg nie może nam odmówić, krótko mówiąc dobrze znane: „jak trwoga to do Boga”. Od tego momentu Shiva zaczął strzec i bronić przed zjedzeniem tego pierwszego i natychmiast nakazał demonowi z lwią głową oszczędzić tego, który błagał o łaskę. W ten sposób temu drugiemu pozostał jedynie bolesny, nieugaszony głód, stworzenie poprosiło więc Shivę by ten przydzielił mu ofiarę, która pomoże załagodzić niesamowitą udrękę głodu.

Kirtimukha

Jak wiadomo na akcję musi być reakcja. Shiva również podlegał tej zasadzie, więc ofiara musiała być złożona. Zasugerował, że potwór powinien nakarmić się ciałem własnych stóp i rąk. Na co ten, otumaniony ślepą żarłocznością, oszalały przez swój wrodzony głód rozpoczął pożeranie stóp i rąk, a czując jaką wielką sprawia mu to przyjemność pożerał dalej swe ramiona i nogi. Nie mogąc się zatrzymać wbijał raz za razem ostre zęby w kolejne części swego ciała, kły przechodziły przez jego własny brzuch, klatkę piersiową i szyję, aż w końcu pozostała tylko sama twarz.

Shiva przez cały czas patrzył w milczeniu ale też z najwyższą radością na ten mrożący krew w żyłach spektakl. Szczerze uśmiechając się do tego co pozostało z istoty stworzonej ze swego gniewu, która zredukowała własne ciało do nicości i własnej twarzy rzekł: Odtąd będziesz znana jako „Kirtimukha” Oblicze chwały. Sprawię też, że pozostaniesz na zawsze u mych drzwi, których już nigdy nie przekroczysz.

Kirtimukha

Tyle znaczeń w tym micie zostało ukrytych, że mi nawet nie przystoi najmniejsza próba ich wytłumaczenia, lecz od czego mamy Internet! Na jednym z forów traktujących o sprawach równowagi psychologicznej odnalazłem taką oto interpretację: Ta żywa seria przemian jest doskonałym przykładem mitologicznej cechy eksternalizacji lub projekcji. Buffalo-demon, wykorzystując swoją moc Maji, przesyła energię życiową w nowe formy. Jego agresywność, ambicja, wola zwycięstwa, rezygnacja z kształtu po kształcie, aby przetrwać. Charakter projekcji wynika z natury energii w grze. Czujecie? Według mnie jest to bardzo ekskluzywne opisanie działań pewnych indywiduów, przywódców państw, żyjących jedynie w świecie własnej polityki! Tak już na poważnie, moim zdaniem jest tylko jedno wytłumaczenie tego, co roi się w naszym umyśle, przez co stajemy się tym kim jesteśmy.

Nasz umysł jest naszym najlepszym przyjacielem. Nasz umysł jest naszym najgorszym wrogiem.
My dokonujemy wyboru, nasz Kirtimukha jest boskim umysłem, nasz Kirtimukha jest żarłocznym diabłem.

Ludzie nie kontrolują swojej wyobraźni, a to potrafi przemienić się w pewien rodzaj halucynacji, którą ludzie doznają bo są słabi. Ludzie nie potrafią kontrolować swoich wyobrażeń i fantazji. Dlatego najbardziej niemądrzy z nich jako pierwsi ujrzą to co chcą zobaczyć, a jeszcze bardziej zidiociali z nich widzą anioły i Boga od razu! I wcale nie kłamią, bo oni widzą naprawdę, ponieważ nie mają żadnej kontroli nad swoją wyobraźnią. Ludziom inteligentnym zabiera to o wiele więcej czasu bo zatrzymują się, rozglądają dookoła i zadają pytania.

Be Aware:

The pleasures of life are not consumed by us;
it is we that are consumed by the pleasures.

A penance is not performed by us;
we merely suffer the pain of the penance.

Time has not gone by;
We have been carried away by time
(without our consent and away from our goal).

Our longings have not been fulfilled or exhausted;
we have been wasted by our longings

Kirtimukha
2

Zapraszam do dołączenia do grona moich subskrybentów!
Dzięki temu zyskasz dostęp do jeszcze większej liczby fascynujących historii, a ja będę mógł kontynuować pracę, dostarczając Ci treści na najwyższym poziomie. Nie przegap żadnego z moich wpisów, które dostarczą Ci wiedzy, inspiracji i rozrywki. Zapisz się już dziś i dołącz do grona moich Czytelników! Zapraszam Cię serdecznie.

Comments 9

  • M07/13/2018 at 6:54 pm

    Ile zmian. Ile przemyśleń. Pozdrawiam

    • Dariusz07/13/2018 at 8:26 pm

      „Jak życzenia najlepsze te imieninowe” lekko parafrazując mego kochanego Stachurę. Dziękuję. Zmian wiele z których prawie jestem zadowolony. Przemyśleń jeszcze więcej, a co najważniejsze bez zmian, wciąż pozostają te same, stałe i nie rozkołysane zmianami dookoła 🙂 Dziękuję, że znalazłaś czas do odwiedzin mojej strony, to ważne, miło. Do zobaczenia!

  • M07/13/2018 at 11:49 pm

    „O północy gdy składane”. To dobrze. Dobrze wracać do dobrego. Niezmienne cieszy i smuci. Zależy które. Dziękuję

    • Dariusz07/14/2018 at 6:41 am

      Chyba ponad wszystko cieszy! Bo jest dokąd powrócić by być. Przyszedł mi do głowy Chełmoński, a przede wszystkim „Babie lato”. a na tym obrazie stan ogólnego odpoczynku spowodowany szczerym zadziwieniem dla lekkości pajęczej nitki, przemierzającej setki kilometrów, oddalającej się od swego domu. To tak jak my, podróżujemy przenoszeni z miejsca w miejsce podmuchami wiatru, a obcy ludzie dziwią się jakiej to magicznej siły używamy by tak długo trwać w zawieszeniu nad ziemią, bliżej marzeń, bliżej chmur! Słonecznie uśmiechniętego weekendu Tobie życzę!

  • M07/14/2018 at 3:26 pm

    Chełmoński mi gra. Z wielu powodów. I lekkości i zamyślenia. Odszukuję zapomniane sprzęty, które gładzę, wyrzucam nadmiary, wyrywam chwasty. Uśmiecham się przy muzyce. I Tobie i Wam wypoczynku!

    • Dariusz07/14/2018 at 9:25 pm

      M. Byliśmy dziś na krótkim wyjeździe do Michigan. Opuszczając Chicago dzielnie walczyłem z kroplami deszczu, omijałem je i zgrabnie wyprzedzałem. W Indianie gdy za szybami migało Gary, jakby dla przypomnienia wielkich, spadła na mnie ściana deszczu. Michigan przywitał nas słonecznymi promieniami i uśmiechami na twarzach setek obcych mi ludzi uczestniczących w wielkim artystycznym festiwalu i wtedy wspominałem Chełmońskiego, ale nie tylko… Henryka Siemiradzkiego, Annę Bilińską-Bohdanowiczową i jakoś było mi z nimi po drodze. Mija sobota, a tyle emocji, w które sam nie mogę uwierzyć. Spokojnej niedzieli Ci życzę. Dziękuję za odwiedziny.

      • M07/14/2018 at 10:37 pm

        Michigan to stan ducha. Mogłabym w nim zamieszkać. Błękit z zielenią. Wszystkie kolory wypłowialego piasku. Drewno prosto z jeziora. Dobrej niedzieli

  • Dariusz07/16/2018 at 12:41 pm

    Wpis zatytułowany „Kirtimukha” opublikowałem także na swoim profilu FB gdzie wkrótce pojawił się bardzo interesujący komentarz. Z uwagi na to, że moja odpowiedź nieco tłumaczy powyższy post, zaprezentuję go tutaj, a zaraz pod nim swoją odpowiedź.

    FB komentarz

    Lachowski Dariusz: Hej Paweł. Wybacz moją opieszałość w odpowiedzi na Twój ciekawy komentarz, na swoje usprawiedliwienie mam tylko: czas weekendowy i piękną pogodę! Dziękuję Ci za wszystkie słowa, lecz nie mogę z nimi zgodzić się tak do końca, poza tym uważam, że lepszym miejscem do prowadzenia tej rozmowy byłaby… sam wiesz. Skupiłeś się na moim tłumaczeniu pewnej rozmowy zawartej w Bhagavad Gita i zacytowałeś: „My dokonujemy wyboru.” Podkreślając, że: „Wybór to czysta iluzja”. Pawle, swój osąd oparłeś na determinizmie etycznym, który nie ma nic wspólnego z tematem mego postu. Już na samym początku napisałem, że tekst będzie dotyczył nieokiełznanej natury ego. Z Twoich słów wiem, że bardzo dobrze rozumiesz pojęcia [ego] czy też [ja] lub [jaźni]. Przywołując ten hinduski mit opisałem to co na zachodzie Freud opisał nieco później. Zatem nasze dwie wypowiedzi diametralnie różnie opisują postrzeganie. Skoro jestem już przy kulturze starego kontynentu to zwróć proszę uwagę, że mit nazywany często „glorious face” również i tu występuje pod nazwą „ouroboros” co udało mi się lekko zaznaczyć w przedostatnim akapicie „…rezygnacja z kształtu po kształcie, aby przetrwać.” Wersja religii powszechnej w Twoim kraju, już od jakiegoś czasu nazywana „kościołem Polskim”, w wielu wypadkach opiera się mentalnie jedynie na grupie złączonej obrządkiem i nijak nie przenika poza granice diaspory, tworząc enklawę na mapie europejskiego chrześcijaństwa. Zdrowy rozsadek podpowiada, że dobra materialne po drugiej stronie znaczenia nie mają najmniejszego natomiast praca nad sobą tu i teraz, jest jak najbardziej potrzebna. To duża przyjemność móc prowadzić z Tobą dyskurs. Dziękuję.

  • Siła słonia czy wielkość ducha? | transcendentphoto12/08/2020 at 7:00 am

    […] czas temu na blogu umieściłem tekst zatytułowany Kirtimukha, traktujący o istocie stworzonej z własnego gniewu. Po ponad dwu latach od publikacji tekst ten […]

  • Add Comment

    This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.